poniedziałek, 9 czerwca 2014

Lawendowe początki

Jak już wspomniałam w słowie wstępnym bardzo lubię lawendę.
Od dawna w moim ogrodzie gościły dwie sadzonki tej roślinki,ale zawsze czułam pewien niedosyt.
Więc gdy zaczęłam bardziej intensywnie myśleć o niej w ubiegłym roku,( ale nadal nieśmiało) dostałam od Męża 12 sadzonek i tak to się zaczęło :).
Jesienią z tych roślin po ścięciu kwiatów powstały odszczepki, które po ukorzenieniu zasiliły moje lawendowe poletko.
I teraz mam około 70 sztuk lawendy. Wiem, że na ilość plantacyjną to jeszcze jest zbyt mało, ale jest to już coś, a wkrótce znowu będzie pora ścinania, więc i ilość szczepek się powiększy   :)

Tym bardziej, że wraz z wczesną wiosną i utratą pracy zawodowej zmieniła mi się koncepcja ogrodu.
I tak lawenda musiała ustąpić część ogrodowego miejsca borówce amerykańskiej.
W ten oto sposób nastąpiła u mnie w ogrodzie era "borówkowo -lawendowa ", o której będzie na tym blogu jeszcze nie jeden raz.

A oto moje sadzonki, które ukorzeniały się od jesieni do wiosny w doniczkach i wiosną zostały wysadzone do gruntu.
Jak widać sadzonki są różne pod względem wielkości. Myślę, że zależy to głównie od tego jak duża była sadzonka początkowa, bo warunki miały takie same.
Jedne mają dosłownie pojedyncze łodyżki z kwiatostanami w kształcie kłosa, inne natomiast mają ich znacznie więcej.



A tak wyglądają te starsze krzaczki lawendy, które są już dwuletnimi roślinami.
Tutaj jeszcze we wcześniejszej fazie kwitnienia jednak widać iż mają sporo kłosów kwiatostanowych.


I kilka dni później gdy już zaczynają nabierać właściwego koloru.




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz